
Wakacje rozpoczęły się wielkimi upałami, zaś sytuacja ekonomiczna, każe nam główkować, jak można w miarę dobrze i w miarę tanio odpocząć.
Myślę, że krajowy wypoczynek nawet niedaleko od miejsca zamieszkania, też może być atrakcyjny i wystarczający.
Zresztą, na zagraniczne wakacyjne eskapady wyjeżdżało mniej niż połowa obywateli naszego pięknego kraju. I może obecna sytuacja bardziej nas skłoni do poznawania i - parafrazując znane przysłowie - "chwalenia" swojego, a nie cudzego kraju.
Nie będę snuł refleksji nad sposobem wypoczywania, gdyż na tym się za bardzo nie znam, a każdy ma swój przepis na wypoczynek, natomiast zwrócę uwagę na miejsce Boga w wypoczynku, a może postawię pytanie czy jest na wakacjach czas dla Boga? Od więzi z Bogiem nie ma wakacji, ponieważ ona nie męczy, tylko wzmacnia kondycję duchową.
Niestety dla wielu z nas wakacje to czas rozluźnienia więzi z Bogiem. Wprawdzie często kaznodzieje mówią o pięknie świata, za którym kryje się Bóg, to jednak praktyka wskazuje na ogromną łatwość dyspensowania się od pewnych obowiązków dotyczących katolika.
Najpierw codzienna modlitwa, o której bardzo łatwo się zapomina w ferworze doznań i przyjemności. Tymczasem modlitwa jest ważnym momentem relaksacyjnym dla naszej duszy.
Problemem jest też niedzielna msza, od której bardzo łatwo się dyspensujemy; będąc poza granicami kraju, wmawiamy sobie, że nie wiemy, gdzie jest kościół, a na rodzimej ziemi zwykle nie odpowiada nam godzina odprawianie mszy. Każde tłumaczenie wyrasta z poziomu duchowości. Dla świadomego i zaangażowanego katolika praktycznie nie ma trudności, gdyż potrafi włączyć niedzielną Eucharystię w plan wypoczynkowy.
Tak więc pomyśl i zaplanuj dobre wakacje.


